warning icon
YOUR BROWSER IS OUT OF DATE!

This website uses the latest web technologies so it requires an up-to-date, fast browser!
Please try Firefox or Chrome!

28 listopada 2020 roku, mimo niesprzyjającej pogody na placu starego kościoła została odprawiona Msza św. w intencji zmarłych kapłanów, którzy posługiwali w naszej parafii. Uroczystości rozpoczęły się od odczytania nazwisk ponad 50 kapłanów, którzy pracowali w Łanowicach od 1462 roku. W trakcie okolicznościowego kazania odczytane zostały fragmenty kroniki charakteryzujące postacie wybranych kapłanów, którzy swoje życie poświęcili Łanowicom i ich mieszkańcom.

„Ksiądz Józef Podgórski proboszczował tu od r. 1835 do roku 1879.  Był on najpierw wikarym katedralnym w Przemyślu. Po bardzo krótkim wikariacie ostaje proboszczem w Łanowicach. […] Wspominają chłopi, że gdy nastał w Łanowicach tak był „zły”, że za parobkami rzucał widłami, ale na starsze lata stał się „dobry jak dziecko”,  gdy umarł, parafianie pochowali go za kościołem, a nie na cmentarzu, grób jego dotąd poprawiają i ubierają go kwiatami, choć o grobach innych księży, pochowanych na cmentarzu, zapominają. Dowód to, że go pokochali, że był aż nazbyt dobrym dla nich. Miał on brata Księdza Franciszka Podgórskiego. Był on profesorem gimnazjalnym w Samborze. Spensjonowawszy się, zakupił dom i kawał pola na Tyrawie i tam zamieszkał. Umierając, przeznaczył znaczną kwotę na wybudowanie szkoły w Łanowicach. Stąd szkoła powszechna w Łanowicach zbudowana z tych pieniędzy, jest imieniem ks. Franciszka Podgórskiego.[…]” .

„28 lat proboszczował następnie tu ksiądz Adam Ziembiński. Pochodził ze lwowskiej diecezji, gdyż Łanowice w tym czasie należały do lwowskiej diecezji. Wzrostu małego, zdrowia niebogatego, ale umysłu wielkiego. Nastawszy w Łanowicach, skarży się, że plebania i budynki gospodarskie zastaje w najwyższem zniszczeniu. Przyprowadza do porządku budynki plebańskie, niektóre buduje nowe. Buduje też nową plebanię z cegły na dawnym cmentarzu kościelnym. Jako gospodarz okazał się bardzo energicznym. Uprawia sam wszystko pole plebańskie. Trzyma kilka par koni, kilkanaście krów. O kościele też nie zapomina. Kościół przykrywa blachą, zamiast gontu. Usuwa z nad drzwi chodowych wieżę drewnianą, która groziła zawaleniem się. Sprawia do kościoła przepiękny organ, dotąd istniejący. […] W roku 1908 przenosi się do zbudowanego domu  „pod lasem”. Zakupuje około 20 morgów pola i tam dokończa swego kapłańskiego żywota. Bezpośrednią przyczyną śmierci jego był napad bandycki nań. Mianowicie kilku zamaskowanych drabów […] z wiosną r. 1918 wpadli z rewolwerami w rękach, wyrzucili księdza z łóżka (noc była – ksiądz położył się do snu) sterroryzowali go, obrabowali i uciekli. Po tym wypadku ksiądz umarł. […] Pamiątkę po sobie zostawił wielką. Mianowicie cały swój majątek to jest 20 morgów pola z lasem i łąkami, tudzież dom mieszkalny z budynkami gospodarczymi zapisał Zakonnicom Służebniczkom z tem, że mają osiąść na tym majątku i prowadzić ochronkę dla tutejszych dzieci. Drugą pamiątkę zostawił dla organisty. Mianowicie zakupił dla organisty plac budowlany obok szkoły i tam postawił organistówkę. Za to prosi, by się organista pomodlił za spokój jego duszy. Cześć jego pamięci”.

„Po ks. Ziembińskim nastaje tu Proboszcz ksiądz Wiktor Różycki (proboszczuje od 1909 do 1915). Młody, zapalony, nieznający ludzi, z całym zapałem zabiera się do pracy. Własnym kosztem odmalowuje kościół, odnawia ołtarze, tak że kościół po odnowieniu wygląda jak salon. Budynki gospodarcze przyprowadza do porządku. Wszystkie budynki pokrywa dachówką, buduje stodołę, buduje studnie, gdyż dotąd plebania miała studnie poza ogrodzeniem nad dawnym stawkiem. Pracuje wśród ludzi społecznie. Zakłada kasę Rajfajsena dziś Stefczyka, buduje i prowadzi kółko rolnicze. […] Przyszła wojna nieszczęsna. W r. 1915 przechodziły przez Łanowice wojska węgierskie. Wówczas ksiądz Rózycki przechadzał się pod gajem. Madziarzy, uważając go za szpiega, porwali go i prowadzili go aż do Czernichowa. Stamtąd go wprawdzie wypuszczono na wolność, ale ten wypadek osłabił do reszty jego nerwy i spowodował zaburzenie umysłowe. Ks. Różycki z tego powodu musiał być odwieziony do leczenia do zakładu kulparkowskiego, gdzie dotąd (wpis datowany na 1931 rok.) pozostaje. Oby Bóg łaskawy, któremu tak wiernie służył, raczył skrócić jego cierpienia”.

loading
×